wtorek, 25 października 2011

PS. I Love You


PS. Kocham cię to film który uderza. Nie jest to najlepszy melodramat jaki widziałam, ale można powiedzieć, że jest całkiem dobry. 
Gerry to męski facet pochodzenia irlandzkiego, zabawny, przystojny i szaleńczo zakochany w Holly. Nie wiem czy zauważyliście, ale w filmach czy innych produkcjach zawsze pokazują Irlandczyka jako boga sexu, który dzięki spojrzeniu sprawia że kobiety mają mokro w majtkach. Oj spadajcie!... Wracając do filmu Holly to hmm nawet nie wiem jak ją określić. Może kobieta irytująca? Dobra, żeby nie wyszło że jej zazdroszczę, muszę przyznać, że też kochała Gerry'ego. Ma szczęście bo jak nie to hgyucvhgvftvhyfgcj! 
Jak to bywa nasz boski Irlandczyk umiera i wtedy Holly dopiero zachowuje się jak powinna :D. Ryczy, ma schizy i nie wychodzi z domu. W dniu swoich urodzin z wizytą wpadają do niej przyjaciele i rodzina z prezentami . Huuuraaa ale będzie impreza !!! No niestety Holly od pary tygodni nie umyta w ubraniach Gerry'ego śpiewa do   pilota... Nie wiem co ćpała, ale też chcę trochę! Dobra koniec wygłupów. Nasza kochana bohaterka dostaje list od zmarłego męża z życzeniami. Co byście sobie pomyślały dostając list od trupa? Tak ona też zareagowała podobnie " Jaja sobie robicie?" . W liście wyjaśnione było po co i dlaczego plus mały dodatek- będzie tych listów więcej. Tutaj właśnie dowiadujemy się skąd wziął się tytuł, tak moi drodzy tak właśnie kończył się każdy list. No czy to nie słodkie?! Dobra koniec spojlerowania! Ruszyć tyłki do oglądania, polecam! Nie zniechęcajcie się tylko moim opisem kochanej Holly. Prawdopodobnie tylko ja miałam ochotę powiedzieć "What the fuck are you doing!?".


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łączna liczba wyświetleń